piątek, 4 grudnia 2015

Lany poniedziałek

                                                                  
                                          Rozdział 7

                                                               
Dedykuję go współautorce ♥ Domi ♥ dałaś początek temu rozdziału ♥

Tini

Dzisiaj, lany poniedziałek! Niby jestem już "dorosła", ale cieszę się jak małe dziecko! Dzisiaj wstałam już o 6:00. Ale będzie zabawa, oj Pablo szykuj się. Mam już pistolet na wodę, takie specjalne jajko i wiadro. Ok. Wykonałam wszystkie poranne czynności i zjadłam śniadanie. Nalałam wody do wiadra. Starałam się jak najciszej wejść na górę, oczywiście rozlewając przy tym trochę wody na schodach. Cichaczem weszłam do pokoju Pablo i chluup! Jego mina była bezcenna! 
Najlepsze było to,jak laliśmy z pistoletów wodę w siebie,chowając się przy tym za meblami. Oczywiście ja wygrałam ''walkę na pistolety'',a to dlatego,że miałam większy pistolet i więcej wody. Byliśmy cali mokrzy,ale to nie koniec! Miałam dużo specjalnych jajek,którymi pryskałam. Dobrze,że miałam wszystko już przygotowane,więc Pablo był bardziej mokry ode mnie. Achhh! Jak to pięknie zwyciężać! Palo myślał,że to koniec,ale ja jeszcze nie skończyłam...  Za karę Pablo musiał sprzątnąć dom od wody,ale sam! Jednak nie umiałabym być taką,więc pomogłam mu. A wody było bardzo dużoooo! Ciągle się śmiałam z Pablo i jego mokrego ubrania. Ale potem to nie było tak zabawne... Pablo mocno mnie przytulił i też byłam mokra.. Alee... Jest jeden plus... Nie byłam aż tak mokra jak Pablo. Udało mi się wymknąć i uciec! Uciekłam do łazienki,ale Pablo stał pod drzwiami,więc nie miałam jak wyjść.W końcu zawołałam:
-Pablo!
Milczał.
-Możesz odejść?
Westchnął. Zamiast odejść,złapał za klamkę i otworzył drzwi.
-Ktoś tu zasłużył na kilka kropel wody-zażartował z ''wielkim'' uśmiechem.
I w jednej chwili wyciągnął zza siebie pistolet napełniony wodą.
-Pablo!-krzyknęłam śmiejąc się.
Piszczałam,żeby przestał (chociaż nie zaczął),ale on się śmiał.
-A ty mogłaś?-zapytał żartobliwie.
-No wiesz...-przeciągałam.
Uniósł śmiesznie brwi.
-Oj, Pablo...-zaśmiałam się lekko i popatrzyłam się z (udawanym) lekkim smutkiem.
Za to on położył pistolet na ziemię i oznajmił:
-Poddaję się-uśmiechnął się lekko.
-No-uśmiechnęłam się szeroko.
Po chwili podszedł do mnie bliżej,przyciągnął mnie do siebie i pocałował.

************************************************************************
Witajcie,po długim czasie ♥
Wybaczcie nam proszę,że była przerwa tak długo,ale tyle się działo....
Brak weny i czasu,a współautorka bloga źle się czuje (jest w szpitalu)... :(
Mam do Was pytanie... ♥
Czy mam znów zawiesić bloga (czekać,ąz współautorka się lepiej poczuje),czy
mam pisać,ale na razie sama?
W komach napiszcie, kochani,a jeżeli macie jakieś pomysły,to piszcie,może je wykorzystamy?...
Bardzo prosimy o komentarze ♥
♥Pozdrawiam♥

piątek, 6 marca 2015

A gdzie soczek i jedzonko?


                                                                 Rozdział 6

 Martina

Pomału i delikatnie oderwaliśmy się od siebie,chwilę patrzyliśmy w swoje oczy, jego oczy pokazywały miłość, uczucie (chyba), ale to moja słodka tajemnica jakie to było uczucie... Po chwili przestało padać i znowu pojawiła się śliczna pogoda.Pablo pomógł mi wstać,chciałam coś powiedzieć,ale się bałam,po dłuższej chwili,odważyłam się:
-Nie wiedziałam,że ta zrzęda potrafi tak całować-powiedziałam z dużym uśmiechem,ale przyznam szczerze,że kiedy sobie przypomniałam o naszych żartach,chciałam się uśmiać,ale chciałam być twarda.
-Jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz-zaśmiał się.-Ty się też nie chwaliłaś,a przecież jeszcze niedawno byłaś chwalipiętą.
Lekko go uderzyłam w ramię.
-Chodźmy, bo zaraz zapalenia płuc dostaniesz! Wziął mnie za rękę i szybkim krokiem poszliśmy do niego.
-Przecież jest taka piękna pogoda.
-Boję się,że będziesz chora...
-Nie musisz tak się o mnie troszczyć-jaki on słodki... troszczy się o mnie.
-Ale chcę i wolę,żebyś była zdrowa...A poza tym jesteś ubrana tak cienko-zdjął swoją bluzę i dał mi ją.-Proszę,bo zanim wejdziemy,jeszcze mamy kawałek drogi.
 -Ale Pablo,nie potrzebuję-mówiłam co innego,a zimno jednak było...
 -Widzę,że ci zimno. Poza tym nie potrzebne mi, żebyś pluła tym zielonym glutem..-uśmiechnął się do mnie.-Chodź-wziął mnie mocniej za rękę.
 Kiedy weszliśmy do domu, musiałam usiąść,bo Pablo mi kazał,chociaż wolałabym sobie postać, bo jestem cała mokra i byłoby wszystko mokre..Chociaż jakby się zastanowić to jakbym stała to wyszłoby na jedno i to samo. Usadowiliśmy się obok siebie,a Pablo zaczął:
-Jeśli mogę,chciałbym z tobą porozmawiać o wiesz czym...
-Możemy teraz-przerwałam mu.-Przepraszam,za to,ale tak szczerze,to...
-Sorki,że przerywam,ale nie przepraszaj,to tez moja wina,ale mam nadzieję,że...
-To nie twoja wina-znowu mu przerwałam.-Jeśli nie mam ukrywać,-bałam się powiedzieć,ale cóż...-Raz się żyje,więc nie żałuję.
Pablo przez chwilę nic nie odpowiadał (chyba nie jadłam cebuli?), więc postanowiłam się wysuszyć,wstałam,zrobiłam kilka kroków w przód,ale po chwili,poczułam,że ktoś trzyma mnie za talię,dlatego stałam,drżąc,uznałam,że to Pablo(no bo kto inny?),więc się odwróciłam w jego stronę,tak,żeby nie przerwać tej chwili.
-Ja też-wreszcie powiedział.
Lekko,niewidocznie się uśmiechnęłam,bo wiedziałam co miał na myśli. Cały czas czułam jego oddech i perfumy,za którymi bardzo przepadałam.
Oni nie są w sali muzycznej :)

 Powili zbliżaliśmy nasze twarze,miało być tak cudownie,ale jak na złość zadzwonił telefon,przestraszeni szybko podbiegliśmy do telefonu,który leżał na blacie w kuchni,wzięłam go,ale oddałam Pablo,bo to jego,a on przycisnął czerwoną słuchawkę.
-To na czym skończyliśmy?-zapytał.
 -Muszę się wysuszyć-wymignęłam się.
-Leć,ale i tak wrócisz tu,czy chcesz,czy nie...-uśmiechnął się.
-Tak?-wytknęłam mu język i zabrałam ze sobą całą butlę soku i paczkę czekoladek.-Już nie...
-No,ale wiesz.. Jeśli chcesz do swojego pokoju,to musisz przejść kuchnie i pójść po schodach...
Zrezygnowana zrobiłam minę myślącej,rozglądałam się po domu i odpowiedziałam:
-To.. tam zostanę...
-Ale łazienka jest jedna,przecież wiesz,że druga jest w remoncie...
-Który zacząłeś i nie skończyłeś...-zaśmiałam się.-Masz przynajmniej za co się wziąć.
Zapomniałam,że stoję cały czas,a Pablo nie wiem jak,ale jakoś wziął moje smakołyki,razem z soczkiem. Poszłam po moje jedzonko do kuchni,a kiedy tam weszłam,Pablo trzymał to za sobą,a ja podeszłam do niego z błagającymi jak kotek oczami i niestety,ale musiałam błagać:
-Pablo,bardzo proszę...
-Nie-uśmiechnięty,przerwał mi.
-Przecież mogę umrzeć z głodu..
-Nie umrzesz,a właściwie,miałaś się wysuszyć...
-Miałam,ale bez jedzonka nie pójdę...
-Ale jedzonka nie ma...-uśmiechnął się.
Miałam plan,a na to musiał się zgodzić... Dlatego podeszłam bliżej niego i pocałowałam go,trochę to trwało,bo on tak potrafi całować...Po pocałunku uśmiechnęliśmy się do siebie,a ja wiedziałam,że chcę jeszcze,ale wolałam tego nie pokazywać,chociaż Pablo pokazał,ale wcześniej odłożył jedzenie,wziął mnie za talię i namiętnie pocałował,nawet nie wiedziałam jakim cudem jestem na kuchennym blacie. On nie przestawał,cały czas mnie całował.A między pocałunkami powiedziałam,że go kocham,a pewnie przez to Pablo jeszcze namiętniej całował. Po ... y... nie ważne, zegar się zatrzymał dla mnie w tym momencie..ale tak naprawdę,mogłabym się z nim całować i całować (nie dawno miałam swoje pierwsze beso, a tu prosze..) Nagle,Pablo zaczął:
-Możesz powtórzyć?
Tak-uśmiechnęłam się.-Że cię kocham?
Kiwnął głową,a ja uśmiechnęłam się szczerzej.
-Ale nie po przyjacielsku...To takie uczucie, że... Moje serce... a w moim brzuchu...-mówiłam,patrząc mu w oczy,a on słuchał ze zdziwieniem.-Tylko...czy ty mnie kochasz?
-Oczywiście-odpowiedział bez wahania-Kocham cię.
-Ale ja ciebie bardziej-chciałam coś powiedzieć,a on mnie mocno przytulił.

Najpiękniejsza chwila


                                                                 Rozdział 5

Martina

Nudno było tak siedzieć w domu przez cały czas,dlatego pomyślałam sobie,że może gdzieś się wybiorę. Zajrzałam za okno i stwierdziłam,że jest straszny upał,no więc ubrałam się w to:

Wychodząc z łazienki,zajrzałam do kuchni,a której był Pablo. Czytał gazetę, pomyślałam, że może się mu wymknę,ale pewnie by się martwił , więc podbiegłam do niego z drugiej strony,tak,że zakryłam mu oczy i z uśmiechem zażartowałam:
-I co tam dalej pisze?
-Że...-on również się zaśmiał.-Że pani Stoessel jest spryciulą.
Odkryłam mu oczy i usiadłam obok niego.
-Tak?-zaczepiałam go.-A coś jeszcze?
-Jest zaczepialską i żartownisią dziewczyną - popatrzył na mnie,wreszcie.-O... wow-miał iskierki w oczach.
-Co... coś.. coś nie tak?-rozglądałam się po moim stroju.
-Y... nie nic..-ocknął się.-Jest wszystko na miejscu.Wyglądasz....inaczej...
-Inaczej to znaczy...-przeciągałam.
-Nie masz dziś bluzy...
-Ahh.. tak-kurcze,myślałam,że na niego więcej stać.-Czyli jest źle?-miałam pójść się przebrać.
-Nie....-złapał mnie za rękę.-Jest w najlepszym porządku,a ty pięknie dziś wyglądasz.
-Uff..-odetchnęłam z ulgą...
Zagapiona w podłogę,nie zauważyłam,że Pablo patrzy się na mnie... inaczej...Zaczęłam na niego się patrzeć,ale nigdy nie myślałam,że on ma takie oczy... Przez to patrzenie,przez przypadek stłukłam szklankę,w której nalana była przeze mnie wcześniej woda.Ocknęliśmy się chyba i zaczęliśmy sprzątać.
-Bardzo cie przepraszam-cały czas go przepraszałam.-To było przez przypadek...
-Nic się nie stało,wiem,że przypadek,ale przecież to tylko woda-uspokajał mnie i wtedy nasze ręce się spotkały. Delikatny dotyk Pabla bardzo mnie uspokoił i poczułam się lepiej,a najdziwniejsze było to,że miałam ciarki,po dłuższej chwili było sprzątnięte.
-Właśnie,Pablo-przypomniało mi się.-Zabieram cię na spacer-moja pamięć...-No chyba,że chcesz,żeby ktoś inny mnie zaczepił-zażartowałam po nosem.-A wiesz,że chodzą gwałciciele...
-Już nie przesadzaj-przerwał mi uśmiechnięty.-A skoro chcesz,to okey.
-Ale co okey-żartowałam,że stoję przestraszona.-Okey,że gwałciciele?
-Nie!-chyba się przestraszył.-Chodziło mi o ten spacer,a poza tym jest taka ładna pogoda.
-Ufff....Przez chwilę myślałam,że chodziło ci o tych gwałcicieli...
-Tini!-spoważniał lekko.-Ja nigdy nie zgodziłbym się na to,co myślisz-podszedł do mnie,a ja przysłuchiwałam mu się bardzo dokładnie.-Nawet najlepszej przyjaciółce.
-To znaczy,że idziesz ze mną?
-Nie no jak chcesz-uśmiechnął się.-Zrzędzącego Pablo...-dodał pod nosem.
Zaśmiałam się.
-Ty? Zrzęda?-dziwiłam się,żartując,a on przytaknął.-Chyba bardziej zrzędzącego niż myślisz.
-Tak?-przeciągał.-Jak możesz?-zażartował.
Kiedy wyszliśmy z domu,zakluczyliśmy drzwi,zaczął mnie gonić. Po kilku minutach zaczęło lać,dlaczego wtedy, kiedy było tak pięknie... Nie dość,że lało,to biegłam,głupia nie zauważyłam kałuży i się wywaliłam...Oczywiście prawie się przewróciłam,bo w ostatnim momencie złapał mnie Pablo...No i tak jakoś wyszło,że do siebie się zbliżyliśmy i miałam swój pierwszy pocałunek z moim najlepszym przyjacielem..
Może to trochę nienormalne,że właśnie z Pablo,ale chyba mi się podobało i coś dziwnego czuję,nie wiem,czy to dobrze,ale nie wiem też, czy to jest źle... Z jednej strony się ciesze,ale z drugiej... Boże,jak on całuje....

poniedziałek, 2 lutego 2015

Wszystkowiedzący przyjaciele

Rozdział 4

Pablo

Martina jest taka fajna ... tak i to tyle, to tylko moja przyjaciółka i nic więcej... Może najlepsza przyjaciółka ale to tyle. Kocham ją jak siostrę i czasami martwię się o nią, a może tez jestem o nią zazdrosny ale tylko jako najlepsza przyjaciółkę i tyle.... Ona jest taka śliczna zawsze i taka.... i ... dzwoni Jorge. No cóż... odbiorę:
-Halo?
-Hej, tu...
-Jorge tak co jest?
-Chciałbym gdzieś się wybrać ale nie sam, pójdziesz ze mną?
-Wiesz, Jorge... Przykro mi ale nie mogę, bo... bo... bo.. przyjechała do mnie mama..
-Tak...-zaśmiał się.-Ta mama ma kasztanowe włosy, jest ładna, bardzo szczupła, ma na imię Martina i gra Violettę?
-Nieee... no weź! Pfff...
-Nie umiesz kłamać. To nie będę wam przeszkadzać...
-Nie przeszkadzasz, po prostu..
-Po prostu chcesz spędzić z nią czas... Zakochałeś się!-zaczął się śmiać do słuchawki.
- Jorge! Nie mów jej, bo się rozłączę! A poza tym może usłyszeć!
-Szantaż? Ok to jak się rozłączysz to powiem jej to ...
-Nie proszę..-przerwałem.- Dobra nie rozłączę się ale nie mów jej nic.
-Okey.. nie przeszkadzam tylko nie rozrabiajcie za bardzo ^^ Pa.
-Przestań ;p Nie przeszkadzasz. Pa.
Rozłączyłem się i usłyszałem delikatne kroki Martiny a jednocześnie znowu dzwoniącego Jorge, ale nie odebrałem. Patrzyłem jak Tini wchodzi do salonu ale cudem nie widziała jak na nią patrzę ani czy w ogóle się jej przyglądam.

Martina
Pablo jest super, ale tylko jako przyjaciel no może najlepszy...Jestem trochę zazdrosna kiedy inne dziewczyny się na niego patrzą, ale to normalne..On jest taki przystojny..i... dzwoni Lodovica. No dobra odbieram:
-Halo?
-Cześć Tini.
-Co chcesz?
-Tak mnie witasz? Chciałabym pójść na zakupy idziesz ze mną?
-Chciałabym, ale.. jestem chora ekchu, ekchu mam kaszel.
-Taaa... i opiekuje się tobą Pablo?
-Nie! Co ty wygadujesz?!
-Jesteś w domu Pablo!
-Skąd to wiesz?
-GPS :D.
-Ty szpiegu!
-Też cię kocham! <3 To ja wam nie przeszkadzam, ale nie rozrabiać! Pa Tinka.
-Ej! Pa miśka.
Jak tak gadałam napisałam na stopie (czemu tam!?) imię Pablo markerem! O matko! Na szczęście nie było widać jak założyłam buty. No. już nic nie widać i mogę zejść na dół.

czwartek, 8 stycznia 2015

Włamywacz? Mały wypadek.

 Rozdział 3



Okazało się, że...
-Aaaaaa!!! - pisknęłam jak głupia, schowałam się za niego i do tego podskoczyłam! Boże jaki wstyd...
... to pies Pablo. On skierował na niego światło latarki i uśmiechnął się do mnie, a ja cała poczerwieniałam.
-Hej co tu masz? - zwrócił się do psa.
[od autora: pies był dalej i miał makaron na pyszczku]




-Buszował po kuchni, ma miskę na głowie i makaron na pyszczku - zaśmiałam się.
Pablo odprowadził psa na jego miejsce. Ja pomogłam mu posprzątać. Po zrobieniu wszystkiego poszliśmy na górę gawędząc o zaistniałym zajściu. Weszłam do mojego pokoju. Zdziwiłam się, kiedy okazało się, że to wszystko zajęło tylko 20 minut!

Tej nocy już nie spałam. Wierciłam się na łóżku jakbym miała owsiki. Chciałam podsunąć się wyżej. Zrobiłam to za gwałtownie i ŁUUUP! Głową o ścianę. Zobaczyłam tak jakby 2 Pablów. Kręciło mi się w głowie. Tak jakby zemdlałam. Chłopak już chciał wzywać pogotowie, ale szybko się ocknęłam. Dał mi wody. Czy mi zawsze musi się coś stać i przysporzyć mi wstydu!? :( Pablo chciał od razu iść do lekarza, opatrywał mnie (nie wiem po co). On jest taki kochany... Kolejny raz poszliśmy na górę. Tym razem zasnęłam.

Obudziłam się. Była 9! Szybko się ubrałam, umyłam, umalowałam i zeszłam na dół. Pablo zrobił śniadanie! Jak miło :D. 
-A co to? - zapytałam.
-Śniadanko ;) - odrzekł.
Zjedliśmy pyszne tosty w miłej atmosferze.

Pablo gdzieś poszedł, więc włączyłam MP3, włożyłam słuchawki i słuchałam piosenki Justina Biebera. Jakoś tak wyszło, że zaczęłam tańczyć i podśpiewywać, a potem głośno śpiewać w salonie. Chłopak wszedł do domu, ale ja nic nie słyszałam. Po skończonej piosence i moim występie zaczął bić brawo!
 Boże co za wstyd!!!
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Tadaaam! ;D Sorki, że głupie.. Mają być 1-2 komy ;*

niedziela, 21 grudnia 2014

Gazowa afera

Rozdział 2

Martina

Tak... Jesteśmy z całą obsadą na wielkiej gali. Tam Ariana Grande, dalej Johnny Depp. Każdy nas rozpoznaje. Tak rozmyślając usłyszałam krzyk:
-Martina!- wołali mnie. (Byliśmy na premierze nowego filmu Steven'a Spielberga i akurat już się zaczynało)
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wreszcie weekend! Wreszcie się wyspałam :D. Chociaż trochę mi smutno, bo rodzice wyjechali na jakieś wystawy zwierząt razem z psiakami, brat jest gdzieś na jakimś obozie. I do tego w domu jest jakiś gaz! Nie można tam przebywać. Szybko wzięłam najpotrzebniejsze rzeczy i wyszłam z domu, a specjalnie służby się wszystkim zajęły. Było mi smutno i troszkę popłakiwałam. Szłam przez park patrząc na ziemię. Wpadłam na jakiegoś faceta.
-Hej, jak idziesz?- powiedzieliśmy w tym samym czasie.
-Stawiasz mi colę!- znowu równocześnie.
Okazało się, że to Pablo.
-Siemka Pablo!- powiedziałam.
-Cześć Tini- odpowiedział- czemu jesteś smutna?
Opowiedziałam mu wszystko.Rozmowa sama się potoczyła. Zaczęło się ściemniać. Postanowiłam zatrzymać się u Mechi, jednak jej nie było w domu. Nagle Pablo zaproponował, żebym się zatrzymała u niego. Nie byłam pewna czy się zgodzić, ale nie miałam innego wyjścia. Poszliśmy. Pokazał mi pokój, w którym będę spać.
O 3:14 usłyszałam podejrzane głosy na dole. Poszłam do pokoju Pablo, powiedziałam mu. On wziął latarkę, a ja go objęłam. Okazało się, że...
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hejka! Wreszcie napisałam rozdział :D. Wiem, ze głupi, bo Natka mnie poganiała i sorki, że nie dokończyłam bo muszę iść spać :(. Papa! <3

środa, 3 grudnia 2014

Rozdzial 1-''Te amo Martina!''


                                                              Rozdział 1

Martina

Ten blask świateł,brawa i okrzyki cudownych fanów,trzymających plakaty z moim imieniem-''Te amo Martina!''-kocham to. Odchodząc ze sceny oraz nie chcąc się żegnać,dostałam bukiet pięknych kwiatów,podziękowania oraz dodatkowych listów od fanów. Tak zeszłam ze sceny,pozbyłam się pięknej sukienki i założyłam moje jeansowe spodnie oraz beżową bluzkę.Razem z resztą paczki,wsiedliśmy do specjalnego autokaru,którym pojechaliśmy do naszego budynku,gdzie kręcimy Violettę. Reżyser bardzo się ucieszył,że tak dobrze nam poszło,a my poszliśmy do ''kącika'',gdzie czasami z reżyserem pijemy nasze ulubione napoje,śmiejemy się,odpoczywamy i rozmawiamy o różnych rzeczach. W czasie rozmowy,Jorge przypomniał mi o wywiadzie,na którym będę rozmawiać o mojej współpracy z Blanco... Nie za bardzo lubię tych wywiadów,ale cóż.. Pewnie będą się pytać,jak wychodzą romantyczne chwile,pocałunki,randki i w ogóle.... Jorge nawet lubię.. A nawet bardzo,to jest mój przyjaciel i tyle... Papparazzi nie może tego zrozumieć,że ja i Blanco nie jesteśmy parą,tylko i wyłącznie przyjaciółmi... Każdy z nas ma tą ''drugą połówkę'',on ma Stephie,a ja...
-Ccoooo?-zapytałam,przerywając moje rozmyślenia.
Zauważyłam,że jest wywiad i poczułam,jak ktoś mnie bierze za rękę,to był Jorge.. A.. Już wiem,bo jeszcze jest we Violetcie  Leonetta,a Jorge wymyślił,że chwile poudajemy,że jest Leonetta,no cóż...
-Martina-popatrzyła się na mnie reporterka.-jak się współpracuję z Jorge?
-Z Jorge-uśmiechnęłam się.-Bardzo dobrze.
-Jorge,a jak z Tini?-dopytywała się dalej.
-Jest doskonałą aktorką i piosenkarką-Jorge także się uśmiechnął.
Reszta pytań przebiegała,jak myślałam-pocałunki,randki,kłótnie,żarty,pomoc,romantyczne chwile i piosenki,a jeśli chodzi o splecione dłonie,to chwile po pytaniu o współpracę,nasze dłonie się ''rozeszły''.
W ogóle to jestem Martina Stoessel,ta sławna piosenkarka i aktorka z serialu ''Violetta''. Mam cudownych przyjaciół,których nigdy bym nikomu i za nic nie oddała. Robię to,co kocham i niczego nie żałuję. Mam kochanego brata Francisco,moja mama,to także moja przyjaciółka,a tata jest był reżyserem. Moja ciocia ze mną gra  i jest również moją ciocią. Kocham moich fanów,dlatego nie lubię się z nimi rozstawać. Z obsady Violetty jestem najmłodsza,ale to mi w niczym nie przeszkadza.Ubóstwiam wszystkich,ale moją najlepszą przyjaciółką jest Mechi Lambre,wiem,że trudno w to uwierzyć,że przyjaźnię się z serialowym wrogiem,ale tak naprawdę Mechi jest cudowna. Razem z moimi przyjaciółkami często chodzimy na zakupy,a najbardziej z ciuchów lubię obuwie,są to obcasy. Niestety niektórzy mówią, że jestem anorektyczką,ale to nie prawda,bo w mojej rodzinie tak jest i to jest dziedziczne,a z moją wagą jest wszystko w porządku,bo ostatnio się ważyłam i miałam 52kg. Uwielbiam oglądać,oczywiście w wolnych chwilach,a najlepsze to są seriale na przykład...: ''Plotkara'' albo ''Smash''.  No właśnie.. pochodzę z Argentyny,w Buenos Aires.  Nie znam angielskiego,naprawdę,a te różne wywiady itp.. na przykład z Bridgit Mendler,nauczyłam się wszystkich pytań na pamięć.  Kocham szminkę,zawsze musi być różowa,innych nie używam. Jak pewnie każdy,nie lubię matmy... koszmarr,ale cóż w tym i innych lekcjach pomaga mi Jorge,a czasami też reszta moich przyjaciół. Umiem grać na pianinie,od dziecka się uczyłam,ale tak naprawdę wolałabym się uczyć gry na gitarze. Mówią,że mam poczucie humoru.. czy ja wiem.... Kiedyś podkładałam głos w ''Uniwersytecie potworów''. No i to ja.... Powiedzmy.
Z moich rozmyśleń wyrwał/wyrwała mnie....


***********************************************************************************
                                                                        WITAJCIE!
Jestem współautorką tego bloga, jestem Natalia,znacie mnie z moich blogów: Tomasetta i Jorvica.
Wiem,że tam jest napisane, Anna Laskowska,ale to moje drugie imię,a gdyby nie było,to jestem Natalia.
Mam nadzieję,że Wam się podobało,bo nigdy się aż tak nie rozpisałam. xD Od razu zaznaczam,że to,co jest o Martinie,to mam z gazety i to jest naprawdę,żeby nie było. :D
Mam nadzieję,że będą jakieś komki ♥
♥Pozdrawiam♥